Renata Grześkowiak

Kiedy Pana nie widzę piszę listy

Tak sobie dzisiaj pomyślałam, że gdybyśmy naszą dotychczasową korespondencję zamienili na pocztę tradycyjną, to aby wymieniać się nią, musielibyśmy znać się od dzieciństwa i systematycznie sobie odpisywać na listy.
Widzi Pan...pomijając w naszym życiu Internet, który bardzo przyspieszył wszystko, zagięlibyśmy czas i przenieśli nas na inną płaszczyznę, tę którą mamy głęboko zakorzenioną w sercach, to okazałoby się, że znam Pana od zawsze...mój Boże, pewnie znamy się jeszcze z poprzedniego wcielenia, a nie mogąc się nagadać, dostaliśmy kolejną szansę :)
papierowe_listy-1368083984.png

Szanowny Panie, kobieta jest organizmem, nie dość, że żywym, to jeszcze żywotnym bardzo. A jak już się tak bardzo rozkocha w tej swojej żywotności, to jej jednego przydziału na życie nie starcza. Wtedy musi użyć wszelkich swoich środków przekonujących, aby pozwolono jej wrócić na Ziemię i dokończyć to, co zaczęła....a że owa kobieta zaczęła cieszyć się życiem, kobiecością, przyrodą i nawet!!! mężczyźni jej w tym nie wadzą, to tak zaczęte COŚ, trudno dokończyć i sobie zwyczajnie odejść, zostawiając po sobie listy. 

Musi Pan zrozumieć mój drogi Panie Aleksandrze, że umysł kobiety jest nieco inny, zawiera dodatkową szufladkę, tzw. ciekawości. U mnie ta szufladka posiada kłódeczkę, a nie posiada kluczyka...i ja teraz mam dylemat ogromny, bo nie potrafię obojętnie przechodzić obok tej szufladki....aaaa...a napis na niej..."Ci, którzy są warci..." i dalej zamazane. Warci czego, zapamiętania, odszukania, odrzucenia, pokochania, grzechu?
I dlatego ja, Panie mój, miły sercu, chodzę, szukam, myślę... całą moją intuicją, całą duszą i całym żywotem staram się znaleźć odpowiedź, czego mi w życiu brakuje, kogo powinnam odnaleźć, kogo przeprosić i komu wybaczyć... bo ktoś z nich ma kluczyk do mojej szufladki i wtedy dowiem się czyje imiona są w szufladce i czyje imiona w tej wędrówce trafiły do niej. A przede wszystkim, czego oni wszyscy są warci...

Od 2 do 10000 znaków