Kiedy Pana nie widzę piszę listy
Tak sobie dzisiaj pomyślałam, że gdybyśmy naszą dotychczasową korespondencję zamienili na pocztę tradycyjną, to aby wymieniać się nią, musielibyśmy znać się od dzieciństwa i systematycznie sobie odpisywać na listy.
Widzi Pan...pomijając w naszym życiu Internet, który bardzo przyspieszył wszystko, zagięlibyśmy czas i przenieśli nas na inną płaszczyznę, tę którą mamy głęboko zakorzenioną w sercach, to okazałoby się, że znam Pana od zawsze...mój Boże, pewnie znamy się jeszcze z poprzedniego wcielenia, a nie mogąc się nagadać, dostaliśmy kolejną szansę :)
Szanowny Panie, kobieta jest organizmem, nie dość, że żywym, to jeszcze żywotnym bardzo. A jak już się tak bardzo rozkocha w tej swojej żywotności, to jej jednego przydziału na życie nie starcza. Wtedy musi użyć wszelkich swoich środków przekonujących, aby pozwolono jej wrócić na Ziemię i dokończyć to, co zaczęła....a że owa kobieta zaczęła cieszyć się życiem, kobiecością, przyrodą i nawet!!! mężczyźni jej w tym nie wadzą, to tak zaczęte COŚ, trudno dokończyć i sobie zwyczajnie odejść, zostawiając po sobie listy.
Musi Pan zrozumieć mój drogi Panie Aleksandrze, że umysł kobiety jest nieco inny, zawiera dodatkową szufladkę, tzw. ciekawości. U mnie ta szufladka posiada kłódeczkę, a nie posiada kluczyka...i ja teraz mam dylemat ogromny, bo nie potrafię obojętnie przechodzić obok tej szufladki....aaaa...a napis na niej..."Ci, którzy są warci..." i dalej zamazane. Warci czego, zapamiętania, odszukania, odrzucenia, pokochania, grzechu?
I dlatego ja, Panie mój, miły sercu, chodzę, szukam, myślę... całą moją intuicją, całą duszą i całym żywotem staram się znaleźć odpowiedź, czego mi w życiu brakuje, kogo powinnam odnaleźć, kogo przeprosić i komu wybaczyć... bo ktoś z nich ma kluczyk do mojej szufladki i wtedy dowiem się czyje imiona są w szufladce i czyje imiona w tej wędrówce trafiły do niej. A przede wszystkim, czego oni wszyscy są warci...
Widzi Pan...pomijając w naszym życiu Internet, który bardzo przyspieszył wszystko, zagięlibyśmy czas i przenieśli nas na inną płaszczyznę, tę którą mamy głęboko zakorzenioną w sercach, to okazałoby się, że znam Pana od zawsze...mój Boże, pewnie znamy się jeszcze z poprzedniego wcielenia, a nie mogąc się nagadać, dostaliśmy kolejną szansę :)
Szanowny Panie, kobieta jest organizmem, nie dość, że żywym, to jeszcze żywotnym bardzo. A jak już się tak bardzo rozkocha w tej swojej żywotności, to jej jednego przydziału na życie nie starcza. Wtedy musi użyć wszelkich swoich środków przekonujących, aby pozwolono jej wrócić na Ziemię i dokończyć to, co zaczęła....a że owa kobieta zaczęła cieszyć się życiem, kobiecością, przyrodą i nawet!!! mężczyźni jej w tym nie wadzą, to tak zaczęte COŚ, trudno dokończyć i sobie zwyczajnie odejść, zostawiając po sobie listy.
Musi Pan zrozumieć mój drogi Panie Aleksandrze, że umysł kobiety jest nieco inny, zawiera dodatkową szufladkę, tzw. ciekawości. U mnie ta szufladka posiada kłódeczkę, a nie posiada kluczyka...i ja teraz mam dylemat ogromny, bo nie potrafię obojętnie przechodzić obok tej szufladki....aaaa...a napis na niej..."Ci, którzy są warci..." i dalej zamazane. Warci czego, zapamiętania, odszukania, odrzucenia, pokochania, grzechu?
I dlatego ja, Panie mój, miły sercu, chodzę, szukam, myślę... całą moją intuicją, całą duszą i całym żywotem staram się znaleźć odpowiedź, czego mi w życiu brakuje, kogo powinnam odnaleźć, kogo przeprosić i komu wybaczyć... bo ktoś z nich ma kluczyk do mojej szufladki i wtedy dowiem się czyje imiona są w szufladce i czyje imiona w tej wędrówce trafiły do niej. A przede wszystkim, czego oni wszyscy są warci...
- 0 Komentarze
- Nowy komentarz