Renata Grześkowiak

rudarecenzuje - tym razem mój tomik :)

Sięgając po “Renezję” nie miałam konkretnych oczekiwań. Nie zastanawiałam się przesadnie, co mogłabym otrzymać w zamian za lekturę słów poetki i jakie uczucia powinny mi towarzyszyć, kiedy już te wiersze poznam. Bo ja na poezji się nie znam. Choć kocham słowo i wiem, ile uczuć może się w nim ukryć, to jednak taka forma przekazu zawsze stanowi dla mnie pewną niespodziankę.

To, co zadziwia mnie w poezji najbardziej, to fakt, jak wiele może się zmieścić w niewielkiej liczbie wyrazów i wcale nie większej liczbie kartek- wspomnień, refleksji, uczuć. Miłości. Tęsknoty. Żalu. Grześkowiak nasyciła swe utwory tymi wszystkimi elementami, sprawiając, że przed naszymi oczami przewija się cała gama emocji, kolorów i westchnień.

Jej wiersze są niezwykle różnorodne, barwne, przypominające zadziwiające połączenie różnych pór roku. Jedne zachęcają do działania, mienią się wesołymi kolorami, stanowią inspirację. W innych doszukać się można melancholii, smutku, jakiejś tęsknoty- z tymi najchętniej zagrzebałabym się pod ciepłym kocem. Nic się nie powtarza, każdy utwór dostarcza indywidualnych odczuć i wrażeń.

Grześkowiak pisze mądrze i pięknie. Po swojemu, raz po raz, trafiając w czytelnicze serce. Jestem pewna, że każdy znajdzie w tym zbiorze coś dla siebie, podobnie, jak z pewnością mogę powiedzieć, że nie wszystko będzie w nim dla każdego. Mam wrażenie, że musimy znaleźć fragmenty, które do nas pasują, odnaleźć w nich siebie i poczuć, choć część tego, co poczuła autorka w czasie tworzenia.

W tych wierszach Grześkowiak przekazuje to, co każdy z nas czuje, tylko o czym, nie zawsze potrafi, czy chce powiedzieć. Czasami w słowa niepozorne, czasem żartobliwe czy błahe autorka ubiera myśli, jakie nam towarzyszą, ale zbyt często pozostają niewypowiedziane. I uczucia, dla których nie znalazło się miejsce. Pewne tęsknoty, które z czasem tęsknotami być przestały. Miłości chciane i niechciane.

Być może trzeba nieco dojrzeć, by w tych wierszach się przejrzeć, by coś dostrzec i coś zrozumieć. Gdy tego jednak nam zabraknie, możemy zwyczajnie cieszyć się tymi słowami. Pięknymi, mądrymi, natchnionymi emocjami.

Największe wrażenie zrobił na mnie pierwszy wiersz „Gdy mnie- tobie zabraknie”. Bardzo dojrzały, poruszający, skłaniający do refleksji, przywołujący myśli, które chcielibyśmy zachować dla siebie i słowa, które niekoniecznie paść powinny. Poważny, melancholijny i w moim odczuciu bardzo smutny. Czytałam go wielokrotnie, ciesząc się nim i nie mogąc doszukać w pozostałych podobnych emocji. On jeden wystarczył mi za cały tomik.

Intrygujące uzupełnienie dla wierszy Grześkowiak stanowią obrazy Marka Haładudy. Równie barwne, zastanawiające, nieobce.

Od 2 do 10000 znaków